Jak na moje, to nie wina pilota, tylko inżyniera wartego funta kłaków.
Z tego co widzę, to ten śmigłowiec miał ustawić element konstrukcji podczepiony na stalowej linie.
Tyle, że jakiś "specjalista" źle obliczył jej długość i koleś nie miał innego wyjścia niż próba lądowania, bo jak widać zaczep ma na podwoziu i sam by się nie odczepił.
Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.
Opis
Bardzo ekstremalny wypadek, który pokazuje jakie mogą być następstwa zaniedbania procedur bezpieczeństwa podczas pilotażu śmigłowca. Jeden z tych wypadków, który wygląda groźniej dla wszystkich dookoła niż dla samego pilota.
Komentarze
Odśwież27 maja 2012, 03:48
Jak na moje, to nie wina pilota, tylko inżyniera wartego funta kłaków.
Z tego co widzę, to ten śmigłowiec miał ustawić element konstrukcji podczepiony na stalowej linie.
Tyle, że jakiś "specjalista" źle obliczył jej długość i koleś nie miał innego wyjścia niż próba lądowania, bo jak widać zaczep ma na podwoziu i sam by się nie odczepił.
Odpisz